baner

Recenzja

Mistrz [recenzja]

Przemysław Pawełek recenzuje Mistrz
7/10
Mistrz [recenzja]
7/10
Biografia boksera Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego wymyka się sportowym, czy też historycznym schematom. Taki też jest poświęcony mu film. Fascynuje nas w końcu sport, historia, także historia rodzimego sportu, ale rzadko kiedy te wątki się ze sobą łączą tak ściśle, jak właśnie w "Mistrzu".

Film Macieja Barczewskiego to opowieść o więźniu numer 77 - jednym z pierwszych Polaków osadzonych w Auschwitz, byłym pięściarzu Legii. Realia zmusiły Pietrzykowskiego do tego, by kontynuował swoją karierę w kolejnych niemieckich obozach, walcząc ze swoimi oprawcami. Barczewski w swoim filmie połączył więc dobrze znaną w Polsce konwencję historii, czy też kina obozowego, z opowieścią o sportowcu, który nie zaprzestaje swojej walki, choć zerka śmierci w twarz. Między innymi dlatego, że wie, że nic poza walką już mu nie pozostało.

Polski film wymyka się konwencjom, ponieważ przywykliśmy do zupełnie innego tonu mówienia o ludobójstwach II wojny światowej. Barczewski odpuszcza sobie martyrologię, jego historia z Auschwitz to nie film o umieraniu, a o walce o życie. Polskie historyczne traumy zostały tu przyodziane w szaty zachodniego kina gatunkowego w tym stylu, którego nie potrafimy zbyt dobrze uprawiać, za to Barczewski umiejętnie je imituje i przeszczepia na nasz rynek. Da się tu odnaleźć echa "Championa", dramatu o bokserze, który osadzony w więzieniu dalej musi brać udział w wewnętrznych walkach bokserskich. To także nuty kojarzone z "Ucieczki do zwycięstwa" o piłkarskim meczu jeńców z niemieckimi strażnikami, czy nawet "Rocky'ego".

W filmie nie wszystko sprawdza się idealnie, ale doceniam samą odwagę wyjścia poza schemat opowiadania podobnych kart z historii Polski za pośrednictwem kina. Na pewno wrażenie robi też tytułowa kreacja Piotra Głowackiego, który zarówno przygotował się do roli fizycznie, jak i przez większość czasu na ekranie - nie tylko na ringu - wygląda, jakby nieustannie toczył walkę o najwyższą stawkę. Dobrze wypada tu praca kamery, pozbawiona zarówno statycznej nudy, jak i szaleństwa w scenach wymagających stonowania, za to wraz z montażem bardzo dynamiczna w sekwencjach walk. Same bokserskie walki to też jedne z najlepszych, jeśli nie najlepsze ekranowe starcia wręcz, jakie widziałem w polskim kinie. Warto wspomnieć też nastrojową muzykę.

Jak wspomniałem - nie brak tu dobrych mankamentów, bo Barczewski, przypominając co jakiś czas, że to nie tylko film o boksie, ale też o niemieckich fabrykach śmierci, sięga po nie do końca subtelne chwyty, jak choćby świąteczny recital fortepianowy dla nazistów, rozgrywany pod przystrojoną światełkami szubienicą. Głowackiemu partneruje tu co najmniej kilku dobrych aktorów, ale nie przekonywała mnie kreacja dla filmu kluczowa - Janka, młodego chłopaka, z którym Pietrzykowski zawiązuje więź emocjonalną. Jako wadę można też wskazać skupienie się filmowców na bardzo wąskim fragmencie życia głównego bohatera, choć częściowo rozumiem tę decyzję. W końcu nie da się wszystkiego opowiedzieć, trzeba się na coś zdecydować. Zabrakło mi natomiast mocniejszego wsparcia wydawcy dla edycji kina domowego, bo otrzymujemy co prawda kinowy trailer i dość długi wywiad z Eleonorą Szafran, córką Teddy'ego, ale moja ciekawość związana z kinową kuchnią nie została zaspokojona - o kulisach produkcji opowiada zaledwie dwuminutowy materiał poświęcony przygotowaniom Głowackiego do roli.

Pomimo drobnych mankamentów "Mistrz" pozostaje produkcją wartą uwagi. Dzieło w reżyserii Macieja Barczewskiego co prawda nie podbiło publiczności i krytyków, ale przetarło pewne ścieżki w temacie kina gatunkowego i odeszło od schematów, udowadniając że tak też w Polsce można, o ile się chce, i ma na to pomysł.


Autor recenzji jest redaktorem Polskiego Radia.

Opublikowano:



Mistrz

Mistrz

Wydanie: I
Premiera: Grudzień 2021
Oprawa: DVD, Blue Ray
Stron: 88 min.
Wydawnictwo: Galapagos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-